Po ujawnieniu uszkodzen ktorych w pierwszej ocenie nie uwzględniono mozna wystapic do ubezpieczyciela o dodatkowa kase dokumentujac to fakturami, zdjęciami itp. Niestety wiaze sie to zapewne z czasem i czesto problemami bo wiadomo ze ubezpieczyciel nie jest skory do dodatkowej wyplaty. Gotowkowa metoda ma swoje plusy ale trzeba dobrze oszacowac koszt naprawy i mozna jeszcze zarobic na tym interesie. Osobiscie uwazam tez ze to dobre w przypadku starszych aut gdzie dostepnosc czesci np blacharskich na szrotach jest duza i za grosze. 

Ja miałem w tym roku wypadek i niestety szło wszystko z AC szkoda całkowita. Przy wyliczaniu szkody poszło wszystko sprawnie, koszt naprawy ponad 60tyś a wrak wycenili na 17tyś i taka różnice tez zaproponował ubezpieczyciel do wypłaty firmie leasingowej. Ja po odwołaniu się aby podali dane chętnego który kupi w tej cenie pozostałość, po tygodniu przyszła nowa kalkulacja gdzie wartość pozostałości wyceniona na 10500zł co już było bardziej adekwatne, ale dopóki firma leasingowa nie sprzeda pojazdu umowa nie była zakończona, wiec zadz i dogadałem się z leasingiem ze sam znajdę kupca co trwało tydzień, auto sprzedane, leasing rozliczony i droga wolna. Więc dobrze jest pilnować i sprawdzać co chce zrobić ubezpieczyciel i jakie warunki proponuje, i nie bać się pisać odwołań i zapytań.
Wszystko trwało około 1,5 miesiąca ale dzięki temu ze dzwoniłem, pytałem i pisałem maile i pisma

W moim przypadku, R po zdarzeniu był sprawny, można było jezdzić. Szkodę spowodował drugi kierowca. Po przytarciu, spisałem dane zadrzenia, podpisane przez obu kierowców. Nie było wątpliwości co do jego winy. Internetowo zgłosiłem szkodę do PZU, po otrzymaniu nr szkody, otrzymałem "propozycję" śmiesznej kwoty, do przelania na konto, bez papierów, faktur. Z tego oczywiście zrezygnowałem.
Dalszy krok to wybranie serwisu, do którego podjechałem z oświadczeniem sprawcy, numerem szkody. Od razu wyjaśniłem sutuację, z zastrzeżeniem, że potrzebuję samochód zastępczy. Serwis zrobił swoją dokumentację, sporządził fotki i odesłał do zatwierdzenia w PZU. W tym czasie jeżdziłem swoim autem. Po czasie, serwis skontaktował się ze mną, że ma potwierdzenie wysokości szkody (zgodę PZU) na naprawę bezgotówkową z samochodem zastępczym. Pozostało umówić się na konkretny dzień i godzinę, odstawiłem R, otrzymałem zastępcze auto. Po kilku dniach kolejna wiadomość, auto naprawione, umawiamy się na dzień i godzinę. Podstawiam i oddaję wypożyczone, otrzymuję swoje auto. Oczywiście kilka papierków do podpisania, i tyle. Sama procedura trwa. Dla pojazdu nadającego się do jazdy, to ten okres nie ma znaczenia. Przy pojezdzie unieruchomionym, może być sytuacja bardziej złozona, bo na czas "zatwierdzenia" szkody, samochód stoi (najczęściej na parkingu). Potem po zajęciu się samochodem, podczas demontażu pierwszych elementów, może dojśc do dalszego stwierdzenia, że kolejne części są do wymiany. Znowu procedura papierkowa, zamawianie dodatkowych elementów (które zostały również uszkodzone), dopiero montaż czy malowanie,...
Przy naprawie bezgotówkowej, czas naprawy w serwisie może być dłuższy niż naprawa we własnym zakresie, z pobraniem oferowanej gotówki. Ale pozostaje gonienie po sklepach, szukanie na necie czy złomowiskach potrzebnych części, co też wymaga nie raz czasu i środków. Nawet jak uda nam się skompletować zestaw potrzebnych elementów, to dalej pozostaje naprawa i montaż. Jak sam potrafisz, masz zamykany garaż czy warsztat, to możesz nad tym sam popracować. W przeciwnym razie - wciąż pozostaje jakiś warsztat, który też skasuje. A w tym czasie nie ma samochodu zastępczego ...
Oczywiście, każde zdarzenie jest indywidualne, na które składa się sporo czynników. Trudno tu oceniać i podpowiedzieć jedno proste rozwiązanie.
Najprostsze - to jeżdzić bez stłuczek i kolizji. Ale przy dzisiejszym natężeniu ruchu - to jest niemożliwe.

Nie neguję doswiadczeń kolegi rico
Ale w moim przypadku poprawnie spisane oświadczenie było honorowane jak przez PZU tak i ASO i wypożyczalnię. Jeżeli jest podany nr polisy, VIN, dane sprawcy oraz nr rej. pojazdu oraz moje dane (i mojego pojazdu uszkodzonego) to te dane były wystarczające do uznania szkody. Sprawcę widziałem tylko ten jeden raz. Bez policji, bez chodzenia po firmach ubezpieczeniowych.

Moje obecne doświadczenia z PZU  - szkoda w grudniu, sprawca wjechania we mnie z Ukrainy ( lekko pęknięty zderzak, lekko podbita klapa) Po pierwsze policja - bo obcokrajowiec do tego podejrzanie kombinujący. Po drugie zgłoszenie do PZU przez internet (błąd!) - od razu problem bo brak warsztatu w rzeczoznawcą w ramach BLS. Wycena po dyskusji i ocenie rzeczoznawcy śmieszna - ale do serwisu skody i oni kosztorys zweryfikowali. Potem znowu PZU i obcięcie o 10%.  Wreszcie w styczniu rozbiórka - i niestety "dodatek" wgnieciona tylna ścianka - znowu PZU. Na szczęście warsztat się z nimi dogaduje. Ale już samochód zastępczy z PZU niestety na dws dni najpierw dostałem (technologiczny czas naprawy!) - po kilku telefonach na 8 dni. Warsztat niestety nie zapewnia - dlaczego nie wiem. W sumie minął miesiąc a dopiero od tygodnia coś się dzieje... Z Allianz miałem łatwiej  - też bls ale w tydzień od uszkodzenia było po wszystkim. BLS jest ok  ...

Witam
Ja podzielić się niestety musze swoimi swieżymi doświadczeniami. Auto zostalo uderzone w  z lewej strony w przód. Autko z 2014 roku caly czas serwisowane w Aso. Żona dojezdzala do skrzyżowania. Auto z naprzeciwka wymuśilo pierwszenstwo na prawidlowo jadacym samochodem dostalo w bok i wpadlo na moja żone. Auto zostalo scholowane. Robić chcialem z Pzu ac swojego bo zalezy mi na czasie. Na drugi dzien rano auto firma holujaca podstawia pod Skoda aso K...-C...w szczecinie na Ul. Struga. Pani z serwisu prosi o zdjecie. Gdy auto podjechalo do nich pani dzwoni ze nie wezma bo wyglada im to na szkode calkowita i ze sam musze z ubezpieczycielem zalatwiac. Oczewiscie auto do garażu. Na szczescie mam garaż. I szukanie innego aso. Z tym aso definitiwnie koncze wspolprace i nie polecam. Zobaczymy co wymysla w drugim. Napisalem skargre na aso do skody.Na drugi dzien pan kierownik serwisu dzwonil z przeprosinami i ze samochod sami zabiora. Tyle mojej satysfakcji. W miedzyczasie byl mobilek z pzu szkoda na 5tys ;) smiech bo porobil zdjecia maski nie udalo sie otworzyć. Mam pelne ubezpieczenie.( nie pomniejszania kwoty ub. I wariant naprawy w serwisie. Auto zniszczone konkretnie plyn wyciekl - jakis zdjecia na gs24.pl ;) kosztorys Pzu to 5tys chyba silvertape by mogli posklejac w aso za tą cene. Czekam na wycene z aso. Mam tylko nadzieje ze Pzu nie bedzie robic problemow jesli bedzie to tak zwana calka. Jak nie to przekwalifikuje z oc sprawcy. Ogolnie mam wrazenie ze niewazne ile wybulisz za ubezpieczenie i tak w momecie wypadku zawsze walka jest ;/. O wspomnianym aso juz niechce myslec nawet i stanowczo odradzam.

Wstepna wycena mobilnego rzeczoznawcy nie ma najmniejszego znaczenia przy naprawie serwisowej, oni robia wlasna wycene i wysylaja do ubezpieczyciela, ten akceptuje i dopiero robia a to wszystko trwa i trwa lepiej zalatwiaj czym predzej auto zastepcze. Swoja droga robienie ze swojego ac i spora zwyzka na ubez z tego powodu to tez ciekawy pomysl z twojej strony...