To kolejny mit i niewiedza sprzedawcy. Dzisiaj na mapach Google można łatwo sprawdzić - która i ile fabryk ma własny tor ... 
W każdym razie nie Skoda.

Im więcej się mówi o docieraniu, tym częściej pojawiają się głosy ekstremalne. tak samo miałem przy kupnie nowego skutera i poprzedniego auta. Instrukcja będzie zalecać do 1500 km docieranie, a na forach za chwile się pojawią głosy że do 2000 km, a najlepiej to i 2,5 tyś delikatnie. Za chwilę się dowiem, że delikatnie nawet do 5 tyś itp. 
Zakładam, że instrukcja Skody już jest "na wyrost" i ubezpieczają się jak mogą, aby zwalić na klienta ewentualne usterki. Dlatego nie widzę uzasadnienia dla bardzo ostrożnej jazdy ponad 1.5tyś km albo jazdy do 3 tyś obrotów - 3/4 maksymalnej prędkości obrotowej to więcej niż 3 tyś obr. Generalnie nie przesadzałbym z tym i nie traktował silnika jak jajka. Ostatecznie ma dostarczyć jakiejś nominalnej mocy i za to płacę przy kupnie, a nie po to żeby przez wiele tysięcy nie móc normalnie jeździć.  

Samochód w fabryce jak dostanie silnik to ma służyć mu również w fabryce, poza tym że na linii produkcyjnej ciągnie go "łapa" to na terenie fabryki auto się musi przemieszczać i każdy egzemplarz bez wyjątku przechodzi krótką jazdę po torze ale nie można tego nazwać docieraniem

kupiłem Kymco Agility FR 50 (dwusów) na rok przed ustawą, która pozwoliłaby mi kupić 125. Ale nie żałuję, bo skuterem robię lokalnie odległości rzędu 5-7km na jedną przejażdżkę, więc 125 tka nie miałaby większego uzasadnienia. 

Maksymalne obroty to chyba 6000 - początek czerwonego zakresu? 3/4 z tego to wychodzi 4500 :-) Przy 180 km/h na autostradzie na 6 biegu nie ma nawet 4000 obrotów (mowa o 1.2 TSI 105 KM). To o co chodzi z tym docieraniem? ;-)

do pshemeq - masz częściowo rację - jeśli tor niewiele większy od placu nauki jazdy ma służyć do testowania 1000 -1800 pojazdów dziennie ...
Jego wielkość jest rzędu 80 x 200 m.
Na ostatnim wyjezdzie do MB, można było porównać wielkość jednego z parkingów z wyprodukowanymi samochodami do tego, co podajesz jako tor. Oczywiście, wygrywa wielki parking.
Na tym torze nie ma możliwości sprawdzić np. zachowania samochodu przy większych prędkościach, czy też zachowanie na stromym zboczu . 
Tu zaledwie są sprawdzane wybrane pojazdy w wybranych warunkach.
W trakcie zwiedzania zakładu - uczestnicy mieli możliwość zobaczenia w tych prostych testach pojedyncze modele S Superb III.
Pozdrawiam

PS> Skoda korzysta ze zunifikowanych platform VW, stąd nie ma potrzeby testowania prototypów w MB. Do tego celu służy m.in. profesjonalny tor we Wolfsburgu. Jego rozmiary są kilkakrotnie większe od tego w MB.

Częściowo mam rację :) dzięki @jercen. Najpierw piszesz, że toru nie ma... teraz piszesz, że nawet widziałeś ten tor :) i wiesz, że testowane są tylko wybrane samochody - tu się znowu mylisz. Nie wiem jakie masz wyobrażenie o torach testowych oraz tego co jest testowane na takich torach (i to w dodatku jak piszesz w wybranych warunkach). Może w głowie Ci siedzią takie tory, do testowania prototypów:
http://m.onet.pl/moto/aktualnosci,8re5b
Na torach przy zakładach (który ma nawet fabryka Fiata w Tychach, nie wspomnę już nawet o upadłym Autosanie w Sanoku :P - też taki tor ma), sprawdza się każdy samochód (tak jak to nieśmiało wspomniał kolega @krisr77 ale bez przekonania) pod względem poprawności montażu, sprawności mechanizmów, szczelności samochodu oraz dokonuje się ostatecznej inspekcji podbijając końcowy protokół - bez tego samochód nie może udać się w dalszą drogę tzn. opuścić terenu fabryki.

A od kiedy samochody po wyprodukowaniu i przeprowadzonej kontroli jakości wyjeżdżają na tor celem testów ? Może jeden z jakiejś tam partii ale nie wszystkie.

Kolego jercen, może wypadałoby założyć nowy temat np. " tory testowe przy fabrykach samochodów" i tam gdybać na ten temat ? To że lubisz w jednym wątku pisać o wszystkim - to już wszyscy wiedzą ale nie każdy lubi burdello w danym temacie.

Wracając do tematu: moim skromnym zdaniem takiego docierania jak było w polonezach już nie ma. Każdy silnik jest odpalony i "dotarty" zaraz po złożeniu. Natomiast nie jest on ułożony, co następuje ( lub powinno ) u pierwszego właściciela.
Ja każdy nowo kupiony samochód traktuje tak samo jeśli chodzi o układanie silnika, wygląda to mniej więcej tak: przy ok 1000/1500 km wymieniam olej,  do 5000 km, jeżdżę delikatnie, nie wkręcam na obroty i nie łapię wysokich prędkości. Fajną sprawą jest odbycie kilku tras na samym początku ( silnik nie dostaje tak po dupie jak np. przy jeździe w mieście ). Od 5000 do 7000 km zaczynam powoli "rozkręcać" silnik i w okolicach 10000/12000 tuż przed kolejna zmianą oleju jeżdżę normalnie tzn. wykorzystuje już cały jego potencjał. Robiłem już tak z wieloma nowymi samochodami i nigdy nie miałem problemu podczas eksploatacji z "braniem oleju" czy mułowatym samochodem.

Uparty jesteś :) Byłeś, widziałeś i wiesz. Nie wiem co Wam pokazywali na tej "wycieczce" ale tory testowe nie są płaskie (chyba, że chodzi Ci o wzniesienia). Na takich torach są nierówności, uskoki poprzeczne, progi, wyboje, serpentyny itp.
Tak kończąc tą jałową dyskusję, którą w zasadzie nie wiem po co sam zacząłem. Pracuję w firmie, która zajmuje się sprzedażą, programowaniem i wsparciem dla robotów przemysłowych (tych które spawają, zgrzewają, malują... w fabrykach samochodów). Klientami naszymi są w zasadzie wszyscy producenci europejscy. Bywam w fabrykach i mam tam "znajomych". Nie chodzi mi o kadrę dyrektorską ale z linii produkcyjnych. Tak w wielkim skrócie: po opuszczeniu linii montażowej, za kierownicą zmontowanego samochodu zasiada kierowca fabryczny (i nie jest ich 10 osób na całą fabrykę). Samochód o własnych siłach podjeżdża na stanowisko kontrolne zbudowane na końcu linii montażowej. Sprawdzane są i regulowane: światła, zbieżność kół, układ kierowniczy, hamulce, szczelność montażu szyb i uszczelek (na samochód po prostu lana jest woda) itp. Następnie samochód odbywa jazdę na torze prób. Są dwa typy torów. Jeden to tor badań doświadczalnych, na którym przeprowadza się mordercze, szczegółowe badania prototypów sa­mochodów (może takie tory siedzą Ci w głowie). Drugi typ toru zbudowany w celu ostatecznego spraw­dzenia samochodów wyjeżdżających z hali. Kierowca sprawdza działanie wszyst­kich mechanizmów układu kierowniczego, skrzyni biegów, układu hamulcowego. W razie stwierdzenia "błędu" na specjalnej karcie, którą ma każdy wyprodukowany samochód, wpisywana jest notka i przystawiana pieczątka kontrolna a samochód wraca na linię "naprawczą" - tak, takie linie też są w fabrykach, czy pokazywali Wam je na "wycieczce"? Po "naprawie" samochód ponownie przechodzi test. Bez tego samochód nie może opuścić fabryki.

PS Testy te i jazdy po torach, nie mają nic wspólnego z docieraniem silnika.

PS2 Szczerze Cię przepraszam za błąd literowy w Twoim nicku, myślę, że bardzo Cię tym nie uraziłem.