Pukać i stukać to teraz wszędzie będzie, kupisz opla i też będą skrzypieć gumy od stabilizatora. Jakie by się auto nie kupiło, to tylko auto i zawsze coś się będzie z nim działo, zwłaszcza przy dzisiejszych standardach produkcji gdzie rządzi księgowy, a nie inżynier.

"Pukać i stukać to teraz wszędzie będzie...".
Że przytoczę fragment rozmowy ze wspomnianym gościem z ASO:
- W moim jest to samo (znaczy się skrzypienie)...
- A pan ma co? Też Rapida?
- Nie. "Megana"...
:)

EDIT:
"Skoda to moje ostatnie auto z tej stajni." - Nie popadajmy w paranoję. W znakomitej większości problemy Rapida to mało istotne pierdy. Poważne usterki zdarzają się, owszem, ale nie są nagminne.
Rapid to jest budżetówka i podobne usterki będą miały wszystkie budżetówki.
A pewnikiem i wyższym półkom też będzie się zdarzało to & owo.

Nie wiedziałem, że Golf był autem budżetowym. Z tego co się orientuje to on był zawsze tak samo lub bardziej popularny niż passat. VW ogółem kiedyś nie było w ogóle budżetowe tylko było jedną z lepszych marek samochodowych. Dopiero od niedawna zeszli na psy, a jak macierzysta marka idzie na psy to jej marki dzieci (Seat, Skoda) na pewno też idą na psy, ba nawet Audi moim zdaniem poszło już ostro na psy w porównaniu z tym co było kiedyś.

Ja przesiadłem się do Rapida z Seata Ibizy z 1999 roku, gdzie jedynym wyposażeniem było radio i 2 poduszki powietrzne. Dla mnie Rapid w porównaniu z Seatem to przepaść jakościowa i technologiczna. Jak odbierałem go z salonu to cieszyłem się jak dziecko, że wreszcie będę miał tak "wybajerzony" samochód. Elektryczne szyby i lusterka, automatyczna klimatyzacja, podgrzewane lusterka i fotele, wspomaganie kierownicy to było dla mnie novum, oczywiście w kontekście własnego samochodu. Nie powiem że Seat był bee, bo rodzice go kupili też w salonie i naprawdę na tle rówieśników był i jest niezwykle zadbany, cały czas jest w domu i w każdej chwili mogę go bez problemu sprzedać za spore pieniądze, ale w dzisiejszych czasach dawał o sobie znać brak niektórych elementów wyposażenia. Przed zamówieniem swojego R jeździłem SB 1,6 TDI przez tydzień, bo brat wygrał jakiś konkurs Skody i dostał Rapida na tydzień. Dzięki temu wiedziałem że będzie Rapid i nic innego. Można narzekać, że twarde plastiki łatwo rysujące się, że to, że tamto, ale uważam że Rapid nie jest aż taki zły jak niektórzy tutaj go opisują. Takie rzeczy jakie są opisywane na forum dzieją się w wielu innych samochodach, nie tylko w Skodzie i nie tylko w Rapidzie. Poczytajcie sobie raporty awaryjności, czy akcji serwisowych. Czasami jak czytam jakie buble trafiają się w szanowanych markach, to dziwi mnie ten najazd na Rapida. Uważam, że R nie jest autem budżetowym, jest wyposażony i wykończony adekwatnie do swojej ceny. Jeździłem Golfem VII GTD i jakoś nie dostrzegłem przepaści w jakości wykończenia. Martwicie się rdzą na tłumiku? Niektóre marki w tym wieku mają już rdzę na podłodze lub nadwoziu. Pompa wody może cieknąć wszędzie. Zgadzam się z @van_daal, większość "usterek" to drobnostki, które można samemu wyeliminować (podłożenie blaszki pod cięgno turbo, regulacja klapy bagażnika).
Podejście ASO-owszem są serwisy, które są do bani, ale są serwisy, które są chwalone i każdy ma możliwość wyboru, gdzie będzie serwisował auto. Wszystko zależy od ludzi i ich dobrej woli, w Mercedesie też mogą mieć różne podejście. To już koniec mojego monologu, gratuluję tym którzy wytrwali do końca :)

Tipo? Proszę Cię... Plastiki takie same, lub gorsze, tragiczny układ kierowniczy (jak zresztą w każdym Fiacie) spalanie dużo wyższe, silnik 1,6 110 KM tylko z automatem, którego praca pozostawia sporo do życzenia. Jedyne czym może konkurować to przestronnością, designem i ceną, bo na pewno nie wykonaniem i technologią.

Mam tak samo :)

Trzeba było kupić w pakiecie Dynamic - fotele są super.

Pamiętajcie o jednym mówimy o nowym aucie, nie jakieś używce kupowanym nie wiadomo od kogo i gdzie. Nowe auto ma to do siebie że nie powinno mu nic dolegać przynajmniej 2-3 lata (powiedzmy do 100 tys. km) i po to takie kupujemy, żeby się niczym nie martwić. A tu nic bardziej mylnego a to z tym trzeba jechać a to z tamtym. Jak tak ma wyglądać jakość to ja za takie coś dziękuję. Czuję się jakbym jeździł używanym autem po którym nie wiadomo czego oczekiwać. Za takie pieniądze jakie się daje za nowy samochód można czegoś wymagać chyba nie ?

Zawsze można kupić rower, z rowerem nic się nie stanie przez pierwsze 2-3 lata po kupnie, chyba, że wjedziesz w dziurę albo na kolce :D

To nie chodzi o to, że w dzisiejszych czasach nie ma samochodu z którym się nic nie dziej. Ale chodzi właśnie o częstotliwość tego "dziania" się i jego wielkości. Wiadomo, po to jest gwarancja, bo i w nowym aucie coś może się zepsuć. Ale co innego jak przy nowym aucie na całą gwarancję wyskoczy ci jakiś problem np przy przebiegu np. 50 tys. km. A co innego jest jak musisz co chwila walić do ASO z każdą duperelą. A to wytarta gałka, a to woda w drzwiach, a to trzeszczące uszczelki, a to świsty dmuchawy, zbyt szybko wygniecione fotele, bo są kiepskiej jakości itp. Normalnie jak kiedyś w FSO w przeszłych czas, a nie w marce renomowanej światowej grupy działającej na konkurencyjnym rynku i tyle. Moim zdaniem tak nie powinno być i to mnie właśnie odpycha od marki i całej tej grupy.